czwartek, 21 czerwca 2012

"Czarna magia"

Rozdział 7
"Czarna magia"
     Niczym opętana przerzucałam kartki kolejnych ksiąg. Byłam coraz bardziej podekscytowana, ale przerażona swoim zachowaniem i rządzą posiadania zabronionej wiedzy.
     Czarna magia - to coś co od dawna nie dawało mi spokoju. Intrygowała mnie. Czy to oznaczało, że jestem złym człowiekiem, który kieruje się kiepskimi wartościami? Czy każdy czarodziej, który macza palce w czarnej magii musi zaraz zostać okrzyknięty mianem czarnoksiężnika, albo, co gorsza, śmierciożercy?
     - Dopóki nikomu nie robię krzywdy... - szepnęłam do siebie, mocno przygryzając wargi. - chyba nic złego nie powinno się stać, prawda? - zgięłam kolejny róg kartki, oznaczając tym samym najciekawsze, warte zapamiętania, fragmenty księgi. - Zwłaszcza, że nikt jak dotąd o tym nie wie.. - pokiwałam energicznie głową, usprawiedliwiając samą siebie - i raczej się nie dowie.
     Otworzyłam jedną z nudnie wyglądających, prastarych ksiąg i od niechcenia przewracałam kartki. Księga zawierała wiedzę na temat najsławniejszych czarnoksiężników w dziejach czarodziejów. Do mojego mózgu docierało odbicie obrazu pojedynczych słów: bezwzględny, ofiara, avada kedavra, klątwa, mugole, szmalcownicy, smocza krew. 
     Zatrzymałam się na jednej z ostatnich stron. Była lekko naderwana. Wyglądało to jakby ktoś spędził najwięcej czasu na studiowanie tego rozdziału. Przyjrzałam się postaci widniejącej na ruchomej fotografii.    
      Był to stary człowiek, mężczyzna o imieniu Herpon Podły*. Miał długą siwą brodę, sumiaste wąsy i zero włosów na głowie. Wykrzywił usta w zdecydowanie zbyt podły uśmiech, tymczasem w jego żółtych tęczówkach zobaczyłam groźbę i... rzucone mi wyzwanie. W ręce trzymał wysłużoną laskę w kształcie węża. Przejechałam wzrokiem po drobnym druku, ułożonym równo wokół fotografii.
Herpro the Foul.
Status krwi: czysta
Data urodzenia: średniowiecze
Data śmierci: prawdopodobnie wciąż żyje.
Starogrecki czarnoksiężnik. Twórca pierwszego Bazyliszka. 
Jako pierwszy stworzył również horkruksa. Znał mowę wężów. 
     Zerknęłam na fotografię czarnoksiężnika. W głowie powtarzałam cały czas jedno i to samo zdanie: Prawdopodobnie wciąż żyje.
     Tylko... jak? 
     Po plecach przeszły mi ciarki. Z zaciekawieniem wpatrywałam się w mężczyznę. Nie rozumiałam połowy informacji zawartych w tak krótkim fragmencie. Na jego twarzy widniał coraz szerszy, coraz bardziej nonszalancki uśmiech. Mogło się zdawać, że moja osoba zaczęła go bawić.
     Pokręciłam głową w zadumie. Pomyślałam, że może autorowi brakowało tak istotnych informacji, dlatego napisał coś tak nieprawdopodobnego. Zamknęłam księgę zwinnym ruchem i odrzuciłam ją na bok, na sam szczyt tych już przeczytanych.
     Przez chwilę jeszcze myślałam nad owym człowiekiem. W pewnym momencie, dość nagle zalała mnie fala bólu i cierpienia, które przyszły znikąd. Przymrużyłam oczy przekrzywiając głowę na bok. Nie wiedziałam co tak nieoczekiwanie zmieniło mój nastrój. Nie wiedziałam dlaczego całkowicie opadałam z sił, dlaczego nie mogłam się poruszyć. W mojej głowie powstał jakiś zamazany obraz. Minęła chwila, nim zorientowałam się co takiego tak na prawdę widzę. Wyczytałam z księgi, że Herpon urodził się w średniowieczu. Byłam jednak stuprocentowo pewna, że akcja rozgrywała się kilka wieków później. W moim wyobrażeniu ( może wizji?) stałam niedaleko okna, w pokoju, do którego nie dostawał się nawet jeden promyk słońca. Kotary całkowicie przysłaniały widok poza domem, tworząc w środku budynku dość ponury, mroczny nastrój. Pod ścianą, tuż przy oknie leżały ciała dwóch osób. Dwóch martwych osób, które prawdopodobnie nieświadomie stały się ofiarami Herpona. Przykucnęłam obok nich i wyciągnęłam rękę w stronę ich twarzy. Były zimne jak kamień. Jednak wyglądało na to, że ostatni oddech oddali stosunkowo niedawno, gdyż na twarzy młodej kobiety wciąż widniał lekki rumieniec. Bladł z każdą kolejną minutą.
     Usłyszałam głos dobiegający gdzieś z oddali. Czym prędzej wybiegłam na korytarz. Szukanie kolejnej ofiary Herpona nie zajęło mi dużo czasu. Stanęłam w drzwiach innego pomieszczenia i zerknęłam w stronę dwóch postaci, stojących na samym jego środku.
     Czarnoksiężnik zerkał na, na oko kilkuletniego, chłopca z wyższością. Uśmiechał się. Nie był to jednak najserdeczniejszy uśmiech jaki w życiu widziałam. Zerknęłam na dziecko, które dla odmiany wpatrywał się w mężczyznę jak w obrazek. Nie wiedziałam jaką historię sprzedał mu Herpon, wiedziałam jednak, że to biedne naiwne dziecko nie miało pojęcia w jak niebezpiecznej sytuacji się znalazło.
     Mężczyzna wyciągnął różdżkę zza szaty, powolnym ruchem, jakby bał się odstraszyć swoją zdobycz. Chłopiec z zazdrością spoglądał na ową rzecz, którą Herpon kurczowo ściskał w dłoni. Wyglądało to, jakby chciał się z nim podzielić swoją radością, swoją mocą i pasją. Wszystko to potrafiłam wyczytać z oczu starszego.
     Przez chwilę miałam nadzieję, że odejdą ramię w ramię daleko stąd, by gdzieś tam żyć w przyjaźni i zgodzie. Myślałam, że może mężczyźnie brakuje towarzysza. Młodego towarzysza, którego będzie mógł wyszkolić i nauczyć wszystkiego, co sam do tej pory pojął.
     Ależ byłam naiwna.
     Sekundę później widziałam już jak Herpon bezwzględnie mordował tego biednego, kilku letniego chłopca o jasnych oczach. W tęczówkach chłopczyka ból i strach mieszały się z zaciekawieniem i czymś czego za nic nie mogłam odgadnąć. Nie spodziewał się tego. Był tak oczarowany słowami i czynami starszego pana... Czyżby nie widział wcześniejszej sceny, która rozegrała się w salonie? Czyżby nie wiedział, że jego rodzice kilka minut wcześniej zginęli z ręki tego samego człowieka? Czyżby nie wiedział, że nie wolno rozmawiać z nieznajomymi, groźnie wyglądającymi panami?
     Nasze spojrzenia się spotkały. Trwało to tylko sekundę, bowiem już po chwili jego ciało bezwładnie opadło na ziemię, a ja, czując się przy tym jakbym podróżowała świstoklikiem, znalazłam się z powrotem w swoim świecie.
     Moje serce biło jak oszalałe, a ręce trzęsły się niemiłosiernie. Opanowałam oddech i spojrzałam na dziwną książkę. Czyżby to był urok? Czy to przez owego czarnoksiężnika?
     Pokręciłam głową, odganiając od siebie złowrogie myśli. Niemożliwe, pomyślałam, jesteś zmęczona, to dlatego. To był tylko fragment złego snu.
     Sięgnęłam po kolejną księgę, była to ta najmniejsza o tytule "Magiczne miejsca". Brzmiało niegroźnie, a ja za wszelką cenę musiałam się uspokoić przed pójściem spać. Za bardzo przejęłam się widokiem tego chłopca, od razu wiedziałam, że będą mnie dręczyć koszmary przez kilka kolejnych nocy. Musiałam jakoś temu zaradzić. Zerknęłam na stary, wiszący tuż nad drzwiami zegar. Nie działał. Zdawać się mogło, że nie działał już od wielu, wielu lat.
     Zdegustowana schowałam tą miniaturową książkę do kieszeni pod szatą i ze smutkiem, ale i strachem w oczach stanęłam na środku tajemniczego pomieszczenia. Byłam prawie pewna, że moja noga więcej tam nie postanie, wolałam się więc upewnić, że nie przegapiłam niczego ważnego. Że nie przegapiłam księgi jedynej w swoim rodzaju, takiej, z której wyciągnęłabym najwięcej. Przejrzałam tytuły po raz ostatni i opuściłam pokój. Prześliznęłam się po cichu przez korytarz główny w lochach i stanęłam na przeciwko jednej z pustych ścian.
     - Purus Sanguinem** - szepnęłam a przede mną w mgnieniu oka ukazały się średniej wielkości, stare i masywne drzwi. Popchnęłam je do środka, bez problemu ustąpiły mi drogę. Zajrzałam najpierw, czy aby na pewno nikt nie kręci się po pokoju wspólnym i najciszej jak potrafiłam przebiegłam, lawirując między fotelami, w stronę dormitorium dziewczyn. Zatrzymałam się jednak tuż przy pierwszym schodku. Poczułam się obserwowana.
     Odwróciłam się powoli w stronę kominka, przy którym stał chłopak.
     Jak ja mogłam go nie zauważyć?
     Westchnęłam z ulgą, gdy Draco powoli odwrócił się w moją stronę. Wciąż był markotny i wciąż coś go trapiło. Potrafiłam wyczytać to, jednym rzutem oka, z jego twarzy. Przystanęłam kilka centymetrów przed nim i spojrzałam mu w oczy. Nie okazywał żadnych emocji, zerknął na mnie z góry i czekał.
     - Na prawdę nie możesz mi powiedzieć co cie trapi? Może mogłabym pomóc - szepnęłam przerywając niezręczną ciszę, która, nie powiem, bardzo mi ciążyła.
     - Nikt nie może mi pomóc. Nikt nie może już pomóc jemu - odpowiedział sucho. Pokręciłam głową w zdumieniu.
     - Komu? Komu trzeba pomóc? - zapytałam. Miałam nadzieję, że w końcu przełamie tą barierę, którą z dnia na dzień między nami stworzył. Zrobiłam ostatni krok w jego stronę. Odwrócił wzrok. - Czy śmierciożercy mają z tym coś wspólnego? - skrzywił się na te słowa.
     - Trzymaj się od tego z daleka. Nie pytaj - pokręcił głową i w końcu spojrzał mi w oczy.
     - Nie odtrącaj mnie - jęknęłam cicho. - Nie powtarzaj tych samych błędów. Wiesz, że tym razem nie będzie drogi powrotnej. - Zrozumiał sens tych słów, pochylił się lekko patrząc mi w oczy.
     - Nie odtrącam cię. Ja tylko nie podejmuję ryzyka - powiedział dziwnie władczym tonem i lekko mnie przytulił.
     Po chwili odsunął się, spojrzał na mnie ostatni raz i powędrował prosto do swojego dormitorium. Stałam oniemiała wpatrując się w kominek, analizując słowo po słowie rozmowę, którą przeprowadziliśmy.
     Komu trzeba pomóc?
     Jakie ryzyko?
     Pokręciłam głową i wspięłam się po schodach do dormitorium dziewczyn.
~*~
Buja!
Krótszy, bo to tylko część pierwsza, niestety gdy chciałam dopisać jeszcze kilka linijek - moja wena całkowicie gdzieś wyparowała. Nie mogłam sklecić nawet jednego porządnego zdania.. co za katorga. Lekkie opóźnienie, przez pewien czas nie miałam neta + zakończenie roku, chyba każdy wie jak to jest pisać coś pod koniec roku szkolnego.
Dzisiaj wyjątkowo podkład muzyczny z soundtracku. Po prostu nie mogłam się oprzeć - kocham Na'vi song <3
Z innej beczki: Ludzie, jak tam? Oglądacie Euro? :D 
* Postać z książki J.K.Rowling.
** łac. czysta krew

12 komentarzy:

  1. Zacznę od tego, ze na serio, straaasznie nie cierpię Avatara X.X . To jeden z najbardziej przereklamowanych filmów w historii, ale musze przyznać, ze soundtrack ma bardzo w porządku. W cąłym tekście zauważyłam tylko 2 rzucające się w oczy błędy, tz kilku letniego - kilkuletniego, i na prawdę - naprawdę. I często też nie możesz zdecydowac się w jakim czasie piszesz, migają mi zdania w teraźniejszym, a wszystko inne piszesz w przesżłym. No i powinnaś zmienić czcionkę, bo ta nie ma polskich ą i ę. Swoją drogą baardzo dziwię się, ze Joy sięga do czarnej magii. Wykreowałas ją na dosyć spokojną i grzeczną pannę, a tu taka niespodzianka. Hmm.. bez sensu ta rozmowa. Skoro Draco nie chce jej nic mówić, to po kija wyrzuca z siebie jakieś zdania, które nawet największemu idiocie zasugerowałyby coś złego? No na logikę, kiedy stłukę wazon, to jak matka przychodzi nie mówię "porcelanowe rzeczy są tak kruche", bo od razu będzie wiadomo, o co chodzi. Ale wiesz, powiem Ci, że to chyba najlepszy [choć tak masakrycznie króciutki] Twój rozdział. Bardzo mi się spodobał ten wątek z Herponem. Oby to nie był jego horkruks, bo to by było idiotyczne, ale to jako jedyne przychodzi mi do głowy. Chyba, ze Joy ma jakąś superzajebistą moc, co też byłoby idiotyczne.
    Euro? Nie oglądam i nie oglądałam. Szczerze to nie interesują mnie faceciki biegające za piłką. Niemniej szkoda, ze nie doszli dalej.
    W każdym razie czekam na nowy rozdział i pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. "Zerknęłam na dziecko, które dla odmiany wpatrywał się w mężczyznę jak w obrazek. "- wpatrywało się
    " kilku letniego chłopca o jasnych oczach. "- kilkuletniego
    "Potrafiłam wyczytać to, jednym rzutem oka, z jego twarzy. "- bez przecinków ( raczej, ale ręki uciąć nie dam )
    Chwilunia, czyli Joy nie wie czym są horkruksy tak? Inaczej nie zastanawiałaby się, dlaczego pan Herpro żyje!
    Zaciekawiła mnie ta wizja. Jakieś wspomnienie z tamtego wydarzenia. Coś jakby pamiętnik Tom'a Riddle'a? Ale kim byli ci czarodzieje i ich syn? Może to wydarzenie będzie miało jakieś kluczowe znaczenie w dalszej części opowiadania? Hmm...
    Draco jak zwykle nie na miejscu. Po co pałęta się po szkole? Może boi się, że nawet w Hogwardzie Joy nie jest bezpieczna??
    I powtórzę jej pytanie retoryczne: Komu trzeba pomóc?

    Powiem szczerze, że rozdział może i krótki , ale jeden z lepszych na Twoim blogu. Taki... hmm... tajemniczy? Wprowadzasz jakąś akcję związaną nie tylko z Draco i Joy i ich uczuciu, ale także z kimś zupełnie innym, w ogóle nam nie znanym! No na pewno będzie z tego jakaś wielka afera! Podobało mi się ^^
    Tak strzelę oficjalnie : pozdrawiaaam utalentowaną autorkę!^^

    OdpowiedzUsuń
  3. No, no wprowadzasz coraz więcej ciekawych wątków, a ponadto zaczyna się robić coraz bardziej tajemniczo. Ciekawa sprawa z tym Herponem, ciekawe jaką rolę odegra w opowiadaniu. Żal mi zwłaszcza tego chłopca ^^
    Draco robi się mroczny i przerażający. Ewidentnie coś ukrywa, a rozmowa z końca notki tylko to potwierdza. Pewnie nie chce narażać życia swojej dziewczyny i dlatego nic nie może jej powiedzieć... Oby tylko przez te jego sekrety znowu nie rozpadł się ich związek.
    Rozdział bardzo mi się podobał. Długość zdecydowanie nadrobiłaś jakością :)
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawno mnie tu nie było. Ładny szablon ;) Robi się coraz ciekawiej i chciałabym szybko coś więcej. Tak przy okazji przeniosłam się na blogspot http://tajemnica-to.blogspot.com/ ale tutaj dopiero zaczynam, więc nadal będę dodawała rozdziały na onecie
    tajemnica-to.blog.onet.pl . Zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Łoooooooooł dziewczyno, wątek z Herponem zwalił mnie z nóg, jestem strasznie ciekawa o co chodziło z tą...wizją? ale czuje że to nie będzie nic dobrego ;c no i ten Draco...zapewne stara się ją ochronić w ten sposób ale strasznie nie lubie jak tak sie zachowuje ;c wolałam jak był słodki i kochany *.* i rany boskie nie moge sie doczekac żeby zobaczyć co będzie dalej, twoje opowiadanie uzależnia wiesz? :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wróciłam ! Postaram się wszystkie rozdziały, które dodałaś nadrobić :) Tym razem zapraszam na kolejny rozdział + małą niespodziankę, którą znajdziesz na końcu :) come-back-to-me.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostawiłaś swój adres bloga na moim. Więc weszłam zaciekawiona, co też tu znajdę. Pierwsze co zastałam, to bardzo ładny szablon ;) . Potem było jeszcze lepiej! Naprawdę bardzo podoba mi się Twój blog. ,,Przeleciałam" wszystkie notki i trafiłam do tej. To zdecydowanie jedna z lepszych, choć wszystkie były i są udane ;) Oczywiście, zdarzyło się parę błędów, ale to jedynie nieistotne błahostki ;) Naprawdę.
    Treść jest nieco tajemnicza, podoba mi się,że wprowadzasz nowe, coraz to ciekawsze wątki.
    Tak trzymaj! Bardzo proszę o powiadomienie o nowej notce na blogu i jednocześnie dziękuje za miłą opinię ;*
    Pozdrawiam.
    [ http://loving-the-darkness.blog.onet.pl ]

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się z opinią przedmówczyń. Rozdział chociaż najkrótszy (nawet jak na połówkę), to najlepszy z napisanych do tej pory. Ma w sobie to tajemnicze "coś" ;D Bardzo przyjemnie się mi czytało. Widzę, że Joy ciągnie do czarnej magii, ale zgadzam się z nią, póki nie robi krzywdy sobie, ani nikomu innemu, to jest chyba niegroźne. Gorzej, jak wciągnie ją to na maksa. Może już nie być odwrotu, i zostałaby jakimś czarnoksiężnikiem (nie wiem, jaki jest żeński odpowiednik czarnoksiężnika) , a co gorsza, sługą wujka Voldzia. Chyba bardzo zaciekawił ją ten Herpro the Foul, co o nim czytała, tylko jedna rzecz mi się nie zgadza. Piszesz, że urodził się w średniowieczu, a później, że był starogreckim czarnoksiężnikiem. Starożytna Grecja byłą przed średniowieczem, wiec skoro urodził się w średniowieczu, nie mógł równocześnie być starogrecki. Chyba, że to ja znów coś pokręciłam. Wyjaśnij mi, jakby co ;) Draco wydaje się coraz bardziej tajemniczy. Zostawia urywane ślady, tropy... Nie mówi Joy o tym, co się z nim dzieje. Ciekawe, czy mam rację co do źródła jego strachu?
    Okey, nie gładzę już. Chyba pierwszy raz od dłuższego czasu udało mi się zostawić komentarz w miarę przyzwoitym terminie od dodania notki. Łał ;D
    Całuski! ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc sama nie zwróciłam uwagi na to całe średniowiecze i starożytną grecję. No cóż, nie mam pojęcia tak na prawdę jak to wszystko powinno wyglądać, czytałam trochę wcześniej o Herpronie, by za bardzo nie naciągnąć faktów, ale na to uwagi nie zwróciłam. Hmm muszę się bardziej zagłębić w takim razie, dzięki za wyłapanie tego :)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Jak byś miała chwilę, to dobrze by było, gdybyś to zrobiła, i w razie czego poprawiła w rozdziale tą nieprawidłowość.;) I oczywiście nie ma za co. ;*

      Usuń
  9. No spostrzegłam kilka literówek i drobnych błędów ale mimo wszystko było wspaniale.
    w ogóle ciekawie przeprowadziłaś nas przez te historię.
    mimo drobnych niedociągnięć czyta się jednym tchem i pragnie jak najwięcej.

    OdpowiedzUsuń